Leżałam
na łóżku, wpatrzona w sufit. Czułam, jak ciepłe promienie
słoneczne wpadają do mojego dormitorium. Powoli otworzyłam oczy i
wstałam. Wszystkie dziewczyny jeszcze spały. Jak najciszej
otworzyłam okno, aby ich nie obudzić.
Patrząc
na poranną mgłę chłonęłam każdy powiew porannego wiatru. Świat
budził się ze snu, aby poznać tajemnice kolejnego, monotonnego
dnia, z nadzieją, że może jednak zdarzy się coś nieoczekiwanego.
Kochałam
poranki, nawet bardzo. Szczególnie tę rosę, która spływała z
liści, dość chłodne powietrze, które wraz z upływem dnia robiło
się cieplejsze, szczególnie we wrześniu. Spojrzałam na błękit
nade mną i podziwiałam fruwające ptaki. Kiedyś bardzo chciałam
być ptakiem. Mieć skrzydła, latać, nie przejmować się
błahostkami. Zawsze pozostaje miotła... Ale może... jednak nie.
Powoli,
z niechęcią, zamknęłam okno. Wygrzebałam z szafki jakieś
spodnie, bluzkę i sweter, a następnie poszłam do łazienki. Tam
ubrałam się, uczesałam włosy i zrobiłam lekki makijaż, aby
zatuszować wielkie worki pod oczami, powstałe przez dzisiejszy
dyżur.
Postanowiłam,
że udam się do sowiarni. Ale najpierw napiszę list do rodziców.
Już miną ok. tydzień w Hogwarcie, a ja do nich nic nie napisałam.
Nie, żebym codziennie miała do nich pisać, ale to jednak początek,
wypadało wysłać im jakąś wiadomość.
Wzięłam
do ręki pióro i czysty pergamin. Zaczęłam pisać. Nie wiedziałam,
co mam zawrzeć w tym liście. W sumie nie miałam nic ciekawego do
opisywania. Ale musiałam im dać jakiś znam, że żyję, aby się
nie martwili.
Opisałam
im kilka wydarzeń, trochę o moim byciu prefektem, a także o Zoey i
Kate. Wygrzebałam z mojej torby jeszcze jakąś kopertę,
zaadresowałam i ruszyłam do sowiarni.
Pokój
Wspólny Gryffindoru wyglądał przytulnie, jak zawsze: okrągła
kotara, wypełniająca całe piętro wieży, pełna podniszczonych
foteli i chybocących się starych stolików. W kominku trzaskał
wesoło ogień. Teraz naprawdę czułam się tu jak w domu. Dodać
tylko jeszcze uczniów, grających w szachy czy gargulki, a będzie
naprawdę cudownie.
Wyszłam
przez dziurę pod obrazem Grubej Damy i szybkim krokiem ruszyłam w
stronę sowiarni. Kiedy już się tam dostałam, wypatrzyłam wśród
sów, moją sowę – Belzebuba i dałam mu list.
-
Do rodziców, Belzebubku.
Stałam
w sowiarni jeszcze kilkanaście sekund, patrząc przez okno, jak
Belzebub odlatuje, aż w końcu znudziło mi się to i postanowiłam
wyjść. Otworzyłam drzwi i nagle…
-
Bu!!!
Mogłam
przysiądz, że w tym momencie obudziłam całą szkołę!
-
Potter! Ty.. Ty.. Ty! Czyś Ty do reszty oszalał?
-
Na twoim punkcie owszem. – wyszczerzył zęby przepraszająco
Wzięłam
głęboki oddech, po czym zapytałam:
-
Dlaczego mnie śledzisz?
-
Evans, ja Cię nie śledzę.
-
W takim razie skąd wiedziałeś, że jestem w sowiarni? –
spytałam, robiąc minę surowej matki
-
To tajemnica Huncwotów. Gdybym Ci ją zdradził, nie byłbym
Huncwotem.
Mimo,
że chciałam wiedzieć, jak znalazł mnie Potter, w sekrety
Huncwotów wolałam się nie zagłębiać. Postanowiłam po prostu
zostać przy wersji, że mnie śledził.
Szybko,
nie oglądając się z siebie ruszyłam do wieży Gryffindoru. Było
już pewnie trochę późno, skoro Potter wstał, więc mogłam pójść
od razu do Wielkiej Sali, jednak wolałam zaczekać na Zoey i
Kate. Rogacz szedł za mną, gadając różne głupie rzeczy,
których nie słuchałam, jeszcze nabawiłabym się jego głupoty.
W
przeciągu dwóch minut byłam już w dormitorium dziewczyn. Alice
powoli wstawała z łóżka, Zoey była w łazience, a reszta słodko
spała. Zaczęłam je więc powoli budzić.
-
Mamo, jeszcze 5 minut. – gadała przez sen, jeszcze zaspana Kayla
-
Lily…?- to akurat był głos Kate
-
Tak?
-
Która godzina?
Spojrzałam
na zegarek, wiszący na ścianie.
-
Wpół do ósmej. – odpowiedziałam
-
No dobra, to wstaję.
Kate
powoli wygramoliła się z łóżka, a za nią reszta dziewczyn.
Miałyśmy taki zwyczaj w dormitorium, że zawsze budziła ta, która
pierwsza się obudziła. Rzadko nastawiałyśmy budziki.
Po
dziesięciu minutach Zoey i Kate były już gotowe. Razem zeszłyśmy
do Pokoju Wspólnego, a następnie do Wielkiej Sali.
-
Lily, wiesz, jaki Logan jest przesłodki? – mówiła Kate
-
Powtarzasz się.
-
No tak, ale wiesz, on naprawdę jest wspaniały. I taki opiekuńczy.
I już nawet jesteśmy razem.
-
Kate, z tym też się powtarzasz.
Kiedy
dotarłyśmy do Wielkiej Sali, usiadłyśmy obok Huncwotów, jak
zawsze zresztą i zabrałyśmy się do jedzenia śniadania.
Spojrzałam
na swój plan lekcji. Miałam dzisiaj numerologię, eliksiry,
zielarstwo, runy i obronę przed czarna magią. Co do tego ostatniego
przedmiotu… Co roku zmieniany był nauczyciel. Każdy był inny,
miał inny sposób nauczania. Np. profesor Douson, który uczył nas
w drugiej klasie, miał zwyczaj zawsze na początku lekcji palić
jemiołę. Mówił, że odstrasza to złe moce. Natomiast profesor,
który uczył nas rok temu właściwie nie miał sposobu nauczania.
Chyba, że kazanie czytania podręcznika nim jest. Do tego mówił,
że tak naprawdę bardzo rzadko możemy się spotkać z ciemnymi
mocami, w co bardzo wątpiłam, szczególnie teraz, kiedy tak głośno
było o Voldemorcie.
W
tym roku uczyła nas kobieta – profesor Joyce. Była całkiem
fajna. Jak na razie mieliśmy z nią raczej lekcje teoretyczne, ale
obiecała, że w przyszłym tygodniu porobimy coś ciekawego.
Nagle
nasze śniadanie, przerwała Alice:
-
Wiecie, że pod koniec miesiąca, w ostatnia sobotę będzie wypad do
Hogsmeade?
-
Naprawdę? O kurczę, to super. A ja mam trening. – powiedziała
ponuro Zoey, po czym spojrzała błagalnie na Pottera – James,
proszę odwołaj trening.
-
Nie ma mowy, to będzie drugi trening w nowym składzie. A właśnie,
nie zapomnij się jutro stawić na sprawdzianie.
-
Chcesz mnie wyrzucić z drużyny? Przecież wiesz, że jestem
najlepszą ścigającą!
- Nie,
ale chcę, żeby byli wszyscy – odpowiedział Potter na pytanie
szatynki – A z resztą muszę zobaczyć czy nikt nie stracił
formy przez wakacje.
Szłam, przepychając się przez tłum ludzi. Jedni mieli lekko zaspane twarze, inni rozbawione, smutne lub po prostu obojętne.
I
wtedy go zobaczyłam. Stał przy parapecie, z plecakiem, nonszalancko
zawieszonym na jednym ramieniu. Nie mogłam uwierzyć swoim oczom.
Stanęłam jak wryta i gapiłam się na Niego, nie zdając sobie
sprawy, jak to wygląda. A może ja śniłam?
Fajny rozdział, ale krótki. Ledwo zaczęłam czytać, a już się skończyło ;C No ale nic..I tak mi się podobało. :)
OdpowiedzUsuńBo go ucielam, żeby skończył się ciekawie. ;)
UsuńAaaa. No i wszystko jasne ;D
UsuńJeszcze tu nie komentowałam chociaż czytać zaczęłam wczoraj :) Więc skomentuję. Dopiero co zaczęłaś a już rozdziały mnie wciągnęły!! Świetnie piszesz i łatwo poznać charakter twoich bohaterów nawet bez opisu :) Ogólnie to ten rozdział jest strasznie krótki w porównaniu do poprzednich :( ale i tak jest super! Odpowiedzi Lily do Kate są po prostu bezłędne! :D i fajnie że Zoey jest drużynie ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
~ Lexie
~ inna-historia-lily.blogspot.co.uk
Miło mi, że mój blog Ci się podoba. Staram się pisać ciekawie, choć nie wiem jak mi to wychodzi. W końcu Lily Evans to bardzo częsty temat na blogach.
UsuńDziękuję za miłe słowa,
Erin. ;*
Bardzo podoba mi się atmosfera w jaką wprowadziłaś na początku. ten poranek, ta cisza! Osobiście uwielbiam spędzać takie poranki :)
OdpowiedzUsuńZnowu zauważyłam skrót. Tekst wygląda lepiej bez nich.
W całym tekście jedno mi się tylko nie zgadza. Sądzę, że nikt oprócz Huncwotów o Huncwotach nie wiedział. Mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi ;]
Pozdrawiam, weny!
PS Nie zrozumiałam ostatniego akapitu. O czym/kim on był?
Na początku dziękuję za miłe słowa. Oprócz tego miło mi widzieć, że czytasz mojego bloga. Kiedy ma się czytelników, motywacja do pisania rośnie.
UsuńCo do Huncwotów... Gdy zaczynałam pisać to opowiadanie zastanawiałam się co z nimi zrobić. Uznałam, że wszyscy będą o nich wiedzieć. Oczywiście nie o ich tajnej działalności, ale ogółem o nich jako paczce zwanej Huncwotami. Inny bieg wydarzeń wydawał mi się dziwny, szczególnie, że przyzwyczaiłam się do tego, iż na innych blogach o Lily tak jest.
Ostatni akapit miał wprowadzić trochę tajemniczości. W kolejnym rozdziale okaże się kim jest tajemniczy uczeń.
Pozdrawiam,
Erin. ;*
Bardzo ciekawie piszesz : 3
OdpowiedzUsuńTo dopiero początek, a ja już sie wciągnęłam ♥
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział.
Dasz mi znać?
Przy okazji informuję o nowym rozdziale u mnie.
Zapraszam http://gwiazda-isztar-miaaa1210.blogspot.com/
Miaaa1210
Przyjemnie się czytało :) Czekam na dalszy ciąg historii :) A przy okazji zapraszam na http://you-love-me-and-i-love-you.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie przyjemne początki i opisy Wspólnego Pokoju Gryffindoru, bo dobrze napisane pozwalają się tam przenieść ;) a tobie jak najbardziej się to udaje. Cały rozdział bardzo fajny, tylko teraz końcówka aaah no i któż to taki jest? Nie masz serca, żeby kończyć w takim momencie :D mam nadzieję, że nie będzie trzeba długo czekać, no bo kurcze jak to tak, ja chcę się już dowiedzieć !
OdpowiedzUsuńA i odpowiadając na twoje pytanie odnośnie nowej notki na blogu to już wczoraj skończyłam ją pisać, jeszcze tylko jakieś małe stylistyczne poprawki i dziś lub jutro powinnam dodać, oczywiście dam ci znać ;)
Pozdrawiam ;*
malfoy-issue
Przyznam się, że mam napisane 10 rozdziałów, włącznie z trzema, które już dodałam, ale zawsze przed dodaniem kolejnego chcę zdobyć czytelników, bo prawda jest taka, że, gdy jest dużo postów, to nikomu nie chce się czytać. :(
UsuńCieszę się, że notka się podobała, wiem, że jestem wredna z tą końcówką, ale w sumie to nic nadzwyczajnego, zwykłe urozmaicenie opowiadania. ;D
No i oczywiście to bardzo dobrze, że niedługo dodasz nowy rozdział! Już się bałam, że kończysz blogowanie.
Pozdrawiam,
Erin. ;*
Doskonale rozumiem, też zawsze staram się to zrobić przed dodaniem kolejnego rozdziału. Zastanawiam się nad dodaniem podstrony z jakimś streszczeniem tego co było dotychczas, może to by coś ułatwiło. No, a u mnie nowa nota :D Zapraszam. :*
Usuńmalfoy-issue.blogspot.com
Bardzo ładny opis na początku (coś czego brakowało mi wcześniej) :) Dowiedzieliśmy się nieco, ale też nie za dużo - w dobrym momencie przerwałaś rozdział, przynajmniej zaciekawiłaś mnie ;)
OdpowiedzUsuńHmmm, powiedzmy, że będę zgadywać na kogo się natknęła... na pewno nie na Pottera, więc może na... Snape'a? :) No cóż zobaczmy potem ^^
Podobają mi się relacje dziewczyny z koleżankami, choć ta jedna wydaje się bardzo dziecinna przy Lily, takie moje wrażenie ;)
Błędów ortograficznych nie dostrzegłam, gdzie nie gdzie tylko brak jakiejś kropki, gdzieś nie powinno jej być, ale to szczegóły ;)
Czekam na kolejną notkę, dodaje do obserwowanych i pozdrawiam, L. ;*
Piękny blog!!! I wygląd i tekst. W końcu znalazłam coś o Lily, ja też mam o niej bloga! Świetnie piszesz, oczywiście już jestem obserwatorką.
OdpowiedzUsuńnajpiekniejsza-opowiesc-o-lily.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZapomniałam dodać.
hej:) piszę by przeprosić, że się nie wyrobiłam. wybacz mi, naprawdę chciałam strasznie zrobić Ci ten szablon, już miałam koncepcję, ale zeszłej nocy siedziałam do 2:30 nad referatami, zrobiłam 3 i zostały mi 4... sesja potrwa jeszcze 2 czy 3 tyg (tzn sesja krócej ale to zamieszanie z nią związane dłużej) ale po sesji już nie będzie takich sytuacji, naprawdę ;* a szablon dostaniesz w przyszły weekend, obstawiam piątek <3 jeszcze raz tak bardzo przepraszam;* pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDobrze, że wyjaśniłaś, bo zaczynałam się trochę niepokoić. ;)
UsuńOczywiście rozumiem, że teraz najważniejsza jest dla Ciebie nauka, a mi, jak trochę poczekam, nic się nie stanie.
Życzę udanej sesji. ;*
Blog tak mi się podoba, że nie wiem od czego zacząć... Po pierwsze świetnie piszesz. Super pomysł na opowiadanie + potrafisz czarować słowami.
OdpowiedzUsuńTrafiłam na tego bloga przypadkiem, od razu mnie wciągnął i zainspirował do własnej historii. Podobnie jak ty KOCHAM HP i też mam bloga z fan fiction (zapraszam http://hogwart-mystory.blogspot.com/)
A co do wyglądu to piękny nagłówek i szablon! Cudowny blog.
Z niecierpliwością czekam na następne rozdziały, bo ta historia jest na prawdę świetna!
Zostałaś nominowana do Liebster Award na http://zbuntowana-czarodziejka.blogspot.com/2013/01/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńTraktuj to jako podziękowanie za prowadzenie bloga i chęć bliższego zapoznania się ;)
Pozdrawiam, L. ;*
Zamówienie czeka na Ciebie na terriblecrash:)
OdpowiedzUsuńW związku z tym, że trzeba ten szablon dopracować i to konkretnie, bo coś jest z nim nie tak, poprawię go i zamontujesz go jeszcze raz.
OdpowiedzUsuńChciałam też poinformować, że Leire jest dotknięta motywem sowy, który zarezerwowała dla siebie. Normalnie to jest moja grafika i mogę robić na niej co chcę, tym bardziej używać tych samych zdjęć więcej niż 1 raz, i gdyby chodziło o mnie - najpewniej nie traciłabym czasu na zmiany. Nie chcę jednak, by rzutowało to w jakiś sposób na Wasze relacje. Dlatego szablon przejdzie przez pewne poprawki. Graficznie za wiele się nie zmieni. Będzie po prostu lepiej.
I przede wszystkim proszę o wrzucenie Obserwatorów do kolumny po prawej stronie. Tak miałaś na blogu wcześniej i do takich ustawień szablon dostosowywałam, żebyś bez problemu mogła wstawiać dodatkowe ramki i zachować te, których używałaś do tej pory:)
OdpowiedzUsuńJasne, rozumiem, zrobię tak, jak mówisz. ;)
UsuńA wiesz może na jaki termin przerobisz ten szablon?
Na za chwilę xD
UsuńMam! Czy zamiast sowy może być klatka dla sowy?;p Będzie się z sową kojarzyła xD
OdpowiedzUsuńHaha, spoko. xD
UsuńNo i proszę bardzo! Oto szablon. http://hostuje.net/file.php?id=20dc5a592cf39c9c7ab7df1f48ad5006
UsuńTutaj sobie pobierzesz ten pliczek xml do wgrania. I teraz tak... Wgraj koniecznie ten plik co się zwie nagłówek z tego folderu który pobrałaś. Wstaw go w Nagłówku w Układzie. Wtedy zniknie ten napis z tytułem bloga. Wybierz opcję zamiast tytułu.
Szablon jest przystosowany na pięć kart, więc gdybyś chciała więcej będę musiała wyrzucić z kodu jedną linijkę.
No proszę, jak pięknie teraz <3 Nawet na mojej mega wielkiej rozdzielczości :)
OdpowiedzUsuńFajny blog ;) Ogólnie fajnie i ciekawie piszesz ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, niedawno zaczęłam - lilypotter-fanfiction.blogspot.com
Weny życzę ;)
świetne :) jak zawsze :)
OdpowiedzUsuń